Dzisiaj zamiast fajnego treningu w lesie po hopkach, piachach, podbiegach i kamieniach wyszedł bieg walczącego z pogodą… Niestety po godz. 16 w Toruniu niebo opadło i ciśnienie atmosferyczne dało popalić. Z planowanego dystansu 10 km wyszedł dystans 7 km. Nie szło biec gdy głowa nie działała prawidłowo. Ot takie „zalety” bycia meteopatą. Trasa crossu idzie częściowo po torze rowerzystów, ale tylko dlatego, że wtedy nie jest nudna. Poniżej wycinki z Polara:
Po biegu oczywiście trzeba było zadbać o górę. Zatem bareczki / najszerszy grzbietu w FF Toruń. Treningowy dzień zaliczony.